Wyświetlenie artykułów z etykietą: Pieniny

poniedziałek, 28 marzec 2016 19:33

Zamek w Czorsztynie - Atrakcje Pienin

Zamek w Czorsztynie - Atrakcje Pienin

    Nad Zalewem Czorsztyńskim na wapiennej skale można zobaczyć owiany legendami i tajemniczymi historiami - królewski zamek.
W XIII w.
wybudowano  na szczycie skały drewniany gródek z dobudowaną  wolnostojącą kamienną  wieżą zwaną  stołpem. Fundatorem  była prawdopodobnie księżna Kinga (kanonizowana przez Jana Pawła II w 1999 r.). Nosił on nazwę Wronin.
Ciekawą historię  podaje Jan Długosz. Według niego, w 1241 roku miał się tu schronić przed najazdem tatarskim  Bolesław Wstydliwy z małżonką Kingą. Podejmował ich tutaj  pan tych ziem- kasztelan sądecki Piotr Wydżga, który owładnięty rządzą zdobycia złota  posunął się aż do zaprzedania duszy diabłu. Część swego skarbu miał zakopać gdzieś w górach, a część przekazał zakonowi krzyżackiemu, do którego wstąpił. Problem tylko, że historycy nie potwierdzają tych faktów . Rycerz Wydżga jest prawdziwą postacią, ale nie był nigdy właścicielem Czorsztyna.
     Nazwa Czorsztyn pojawia się w dokumentach z 1348 roku  za czasów Kazimierza Wielkiego. W tym okresie zamek rozbudowano i uczyniono siedzibą starostów.  Nazwa wywodzi się z niemieckiego słowa Schorrenstein i oznacza  ostro wystającą skałę.
Położenie zamku Czorsztyn nie jest  przypadkowe, został wzniesiony na szlaku handlowym i pełnił rolę komory celnej,  stanowił  też zaporę dla  kolonizacji węgierskiej, która w tym czasie sięgała już prawego brzegu Dunajca. 
Pod koniec XIV w. Władysław Jagiełło utworzył niegrodowe starostwo czorsztyńskie, mówi się, że przez pewien okres starostą był słynny rycerz Zawisza Czarny z Garbowa. Innym słynnym starostą był w wieku XVII  Jan Baranowski herbu Jastrzębiec. Za jego czasów powstała   m.in. czterokondygnacyjna baszta zwana obecnie basztą Baranowskiego.
   W zamku gościli między innymi: Kazimierz Wielki,  w 1384 r. zatrzymała się w drodze po polską koronę św. Jadwiga, Władysław Jagiełło, Władysław Warneńczyk (tu pożegnał się z matką Zofią i bratem Kazimierzem kiedy wyruszał przeciw Turkom),
1598 r.  zamek najechał i ograbił Olbracht Łaski. W 1655r. Jan Kazimierz przekazał tu Jerzemu Lubomirskiemu skarb koronny, archiwum państwowe i insygnia koronacyjne, w tym  dwie korony: moskiewską i szwedzką. Lubomirski zabezpieczył wszystko w warowni  Lubovna (dzisiejsza Słowacja).
Z ciekawszych wydarzeń związanych z zamkiem warto wspomnieć o rozbiciu w 1434r.  przez wojska
Władysława Jagiełły oddziału Husytów rabujących Spisz. Tutaj miała zostać zwrócona pożyczka 37 tys. kop groszy praskich jaką udzielił Jagiełło Zygmuntowi Luksemburskiemu w zamian za miasta spiskie (do zwrotu nigdy nie doszło).
W
1651 r. warownię zdobył niejaki  Aleksander Kostka Napierski. Nie wiadomo tak naprawdę kim był i czy zdobywał zamek na własną rękę, wykorzystując okazję kiedy to zamek opuściło wojsko udając się na wojnę z Chmielnickim. Może działał na zlecenie Chmielnickiego czy Rakoczego mającego chęć na Kraków i koronę polską a może na prośbę szweckiej królowej Krystyny. Wiadomo natomiast jaka kara go spotkała: po schwytaniu został przewieziony do Krakowa, 18 lipca ogłoszono wyrok na niego - śmierć po chłopsku czyli wbicie na pal. Ginął długo i w męczarniach, bo jak napisał naoczny obserwator, "kat nie umiał pala weń wbić, kilkadziesiąt razy weń uderzał, nim pal przeszedł przezeń".
Upadek zamku w Czorsztynie rozpoczął się  w latach 1734-36 podczas walk o tron między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem III Sasem. Wojska kozackie spustoszyły warownię. Teodor Lubomirski, zwolennik Sasa pozwolił bowiem na bezkarny rabunek dóbr zwolenników Leszczyńskiego,  do których należał starosta czorsztyński. Przez półtora  roku zamek i okoliczni mieszkańcy byli poddawani represjom przez grasujący tu dwutysięczny oddział kozacki.
W 1769 r. w ruinach schronili się uciekający konfederaci barscy, 1790 roku od uderzenia pioruna spaliły się dachy zamku, a starostowie mieszkali w pobliskim dworze.
W 1819 roku dobra czorsztyńskie wraz z ruinami zamku zakupiła rodzina Drohojowskich, władająca nimi do 1945. W 1921 r. właściciele ci utworzyli wokół zamku rezerwat, który stał się zalążkiem Pienińskiego Parku Narodowego.
    Zamek był i jest natchnieniem dla artystów, przykładem może tu być "Na skalnym Podhalu" Tetmajera czy opera "Zamek na Czorsztynie" Kurpińskiego. Tutaj kręcono też sceny do filmu"Janosik" i "Wakacje z duchami".
    Obecnie zamek jest pod opieką Pienińskiego Parku Narodowego, od 1994 r. udostępniony został do zwiedzania  dla turystów.
Jeśli chodzi o ciekawostki przyrodnicze to rośnie tu pszonak pieniński, niepozorna roślinka endemiczna o żółtych drobnych kwiatkach,   nie spotkamy takiej nigdzie indziej na świecie. W ruinach zamku spotkać możemy też niezwykłego motyla niepylaka apollo.
     Zwiedzając zamek możemy podziwiać niezwykłe panoramy: widać zaporę Zalewu Czorsztyńskiego, zamek "Dunajec w Niedzicy. Pięknie prezentują się Pieniny Spiskie, Tatry, Gorce, i Magura Spiska. W okolicy czekają jeszcze inne atrakcje, pod zamkiem znajdują się porty, które oferują rejsy po zalewie, można popłynąć małymi gondolami albo ciut większymi stylowymi statkami spacerowymi. Niedaleko zamku przebiegają liczne szlaki: piesze, rowerowe i historyczne. Można tu znaleźć dobrą bazę noclegową (w Czorsztynie, Niedzicy, Kluszkowcach, Maniowach , Hubie albo w większej Szczawnicy). Blisko mamy do skansenów, wyciągów , kolejki górskiej, spływu w Przełomie Dunajca i wielu innych atrakcji. Każdy znajdzie w okolicy coś dla siebie. Zapraszam.

Dział: Blog
niedziela, 13 marzec 2016 18:00

Niebieski szlak - Pod Kotelnicę


    Niebieski szlak - Pod Kotelnicę

    Sezon wędrówek i wycieczek górskich już rozpoczyna się na dobre. Wiosenno-majowe wyprawy dobrze jest zaplanować tak, aby nie było zbyt ekstremalnie a jednocześnie, aby zobaczyć jak najwięcej, zachwycić się widokami  w ciszy i spokoju obcować z budzącą się do życia przyrodą.
    W ubiegłym roku gmina Czorsztyn wyznaczyła  trzy nowe szlaki, które dochodzą do Głównego Szlaku Beskidzkiego im. Kazimierza Sosnowskiego (początek na Wołosatym w Bieszczadach a koniec w Ustroniu Śląskim 517 km)
1)
Szlak oznaczony kolorem niebieskim o dł. 3 km, początek- pod Hubą, koniec- Pod Kotelnicą.
2) Szlak zielony
o dł. 7 km, początek- Maniowy, koniec- polana Kudów
3)
Szlak żółty o dł. 9 km, początek- Osada Turystyczna Czorsztyn, dalej przez - Jaworzyny Ochotnickie na  Lubań.
Wszystkie są interesujące, dosyć łatwe, nie są jeszcze znane, więc nie spotkamy tu tłumów  (żółty jest najłatwiejszym szlakiem wiodącym na Lubań).
   Najciekawszym pod względem widokowym jest szlak niebieski. Rozpoczyna się obok przystanku Pod Hubą (pierwszy znaczek umieszczono na tablicy informacyjnej). Podążamy drogą asfaltową pomiędzy domami osiedla Hubka (administracyjnie jest to część Maniów), powyżej sklepu otwierają się już piękne panoramy widać między innymi prawie cały zalew Czorsztyński i Pieniny Spiskie z górą Żar i wsią Frydman. Wznosimy się coraz wyżej i coraz szersze panoramy, około 180 metrów od początku zobaczymy białą tablicę z napisem Huba. W tym miejscu dopiero rozpoczyna się ta najmniejsza w gminie wieś.
   Wędrujemy dalej asfaltową drogą, mijamy urokliwą kapliczkę (w maju zbierają się tu mieszkańcy i śpiewają pieśni maryjne).
Po lewej  remiza OSP Huba i kawałek płaskiej drogi, dochodzimy do rozwidlenia:po prawej gruntowa i dwie asfaltowe, wszystkimi można dojść do szlaku czerwonego, ale jeśli ktoś nie zna dobrze terenu i nie chce szukać sobie noclegu w lesie niech nie ryzykuje. Trzymamy się niebieskiego szlaku, wybieramy drogę po lewej stronie. Łagodnym łukiem wchodzimy na Gronik (cały czas widoki, że dech zapiera ).  Na tej wysokości jest jeszcze kilka domów i domków, większość z nich jest zamieszkała tylko sezonowo. Z uwagi na niezwykłe walory widokowe, ich właścicielami są ludzie z różnych stron Polski i z poza granic.
   Na groniku kończy się  droga asfaltowa, dalej idziemy już drogą gruntową. Wchodzimy na  wzniesienie nazywane "Skołka" , na granicy lasu mamy rozwidlenie dróg i tu proponuję odpoczynek i widokową ucztę . U stóp skrzy się tafla Zalewu Czorsztyńskiego, na brzegach wznoszą się Zamki: "Wronin" w Czorsztynie i "Dunajec" w Niedzicy. Widać wioski Podhala z Dębnem Podhalańskim na czele, w którym znajduje się słynny drewniany kościół wpisany na listę UNESCO, wioski Spisza (Frydman, Krempachy, Nowa Biała), wioski gorczańskie: Maniowy, Mizerna, Kluszkowce ze słynną górą Wdżar. Widać Pieniny z Wysoką, Trzema Koronami, Magurę Spiską z Wiaternym Wierchem, Tatry Bielskie, Wysokie i Zachodnie z Łomnicą, Lodowym, Gerlachem, Rysami Kasprowym, Giewontem, Pogórze Spisko-Gubałowskie z Gubałówką, Beskid Żywiecki z Babią Górą.
   Ruszamy dalej, na rozstaju wybieramy drogę po lewej, teraz pójdziemy przez las, po około 300 metrach miniemy (po lewej ) polanę Pod Skolami i znów rozstaje dróg, tym razem wybieramy prawą stronę. Jeszcze pięć minut i jesteśmy na "Granicy",  tak nazywają miejscowi polankę Pod Kotelnicą, gdzie spotykamy szlak czerwony. Nazwa wzięła się stąd, że już około roku 1770 usypano tu graniczny kopiec.  Możemy z tego miejsca udać się na lewo i dojść przez Studzionki, Przełęcz Knurowską do Turbacza, na lewo szlak doprowadzi nas przez Runek do Lubania, idąc na wprost dojdziemy do zabudowań Ochotnicy Górnej.

Dział: Blog
niedziela, 06 marzec 2016 17:01

Kobiety, kwiaty i góry

Za oknami piękna wiosna a w kalendarzu widoczny Dzień Kobiet.
W tym romantycznym okresie, polecam górskie wycieczki "kwiatowe"  . Najsłynniejsze w tym czasie są krokusy.
Będąc w Hubie, można wybrać się w kilka miejsc na podziwianie tych pięknych kwiatów które są zarówno zwiastunem nadchodzącej wiosny jak i symbolem trzeźwości: W Pieniny, Gorce, Podhale i Tatry. Najsłynniejsze to Dolina Chochołowska i polany pod Turbaczem.
Jeśli odwiedzamy Dolinę Chochołowską, warto zatrzymać się w samym Chochołowie. Zobaczymy tam piękną, tradycyjną góralską  zabudowę, orginalny kościół i ciekawe muzeum poświęcone  Powstaniu
Chochołowskiemu (,,Poruseństwo Chochołowskie”) z 20. 02. 1846  jest mało znanym wydarzeniem w historii polskich  zrywów narodowościowych. Było zbrojnym wystąpieniem górali z Chochołowa, Dzianisza,  Cichego oraz Witowa przeciwko władzom austriackim. Organizatorem powstania byli Jan Kanty Andrusiewicz nauczyciel i organista w Chochołowie, Julian Goslara -  nauczyciel, ks. Michał Głowacki - wikary Poronina, ks. Józef Kmietowicz - wikary Chochołowa.
 W drodze powrotnej na kwaterę możemy odwiedzić dla relaksu baseny geotermalne w Bukowinie Tatrzańskiej, Białce, Szaflarach.
Jeśli ktoś lubi spokój i ciszę polecam wyjście (bezpośrednio z naszego domu niebieskim szlakiem na Kotelnicę a dalej czerwonym w kierunku Turbacza) na Gorczańskie polany, krokusy można podziwiać już powyżej Huby. Plusem takiej wycieczki jest to, iż możemy podziwiać nie tylko kwiaty, naszym oczom ukazują się bowiem wspaniałe widoki na Zalew Czorsztyński, dolinę Białki i Dunajca, wioski Podhala i Spisza, Pieniny z Trzema Koronami, całe pasmo Tatr, Beskid Żywiecki z Babią Górą.
Zapraszam na wycieczki, wędrowanie, noclegi i wypoczywanie 

Dział: Blog
niedziela, 05 lipiec 2015 17:41

Z Chochołowa do Zakopanego

Z Chochołowa do Zakopanego

    Z okien naszych pokoi widać nie tylko Pieniny, Tatry, Podhale, Zalew Czorsztyński ale i pasmo Spisko - Gubałowskie.
Zapraszam na wędrówkę niezwykle malowniczym, czerwonym szlakiem pieszo-rowerowy im. Powstania Chochołowskiego. Przejeżdżamy z Huby do Chochołowa, (po drodze warto odwiedzić niezwykłe sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej) przez Czarny Dunajec. Chochołów to wieś słynąca  z oryginalnych chałup góralskich. Do  tradycji należy szorowanie ścian  wodą z mydłem dwa razy do roku, na Wielkanoc i na Boże Ciało. Sławę przyniosło wsi powstanie chochołowskie  w 1846 roku, przeciw Austriakom. Na czele buntu stanął miejscowy organista i nauczyciel Jan Andrusikiewicz, jednym z uczestników powstania był słynny muzykant, myśliwy, przewodnik, gawędziarz i pieśniarz  Jan Krzeptowski przydomek, Sabała. 
  We wsi możemy odwiedzić muzeum powstania, warto też wejść do pięknego kościoła pod wezwaniem św. Jacka. Chochołowski kościół to typ trzynawowej bazyliki na planie krzyża łacińskiego, Ściany wzniesiono z wapienia, wieżę i elewację wykonano z piaskowca. Charakterystyczne w tej świątyni są ogromne okna - jest ich aż 27.
  Obok kościoła rozpoczyna się nasz szlak, którym będziemy podążać około 4 h, trasa łagodnie wznosi sie coraz wyżej, pierwsze wzniesienie
Cyrlica (896 m.n.p.m.)  i już zaczynają się piękne widoki, pokazuje się królowa Beskidów, Babia Góra, pasmo Policy, Gorce z Turbaczem. Dalej idziemy przez, Tomiński Wierch (837 m.n.p.m.), horyzonty  coraz szersze, widać już pasmo Pilska i Beskid Sądecki z Radziejową. Podchodzimy teraz troszeczkę bardziej stromo na szczyt,
nam Tatry, widać Tatry Bielskie, Tatry Wysokie i Tatry Zachodnie. Bardzo łatwo rozpozOstrysz (1023 m.n.p.m.), teraz do naszej panoramy dołączyły szczyty Małej Fatry, Magury Orawskiej (widać też Jezioro Orawskie).
Wydawać by się mogło, że już nie może być piękniej, a jednak, kiedy wejdziemy na szczyt Ostrysza czeka nas prawdziwa uczta dla oczu . Krajobraz zdominowały najemy te najbardziej znane szczyty, Giewont i Kasprowy.

   Wędrujemy dalej przez Wierch Ciche,  Gruszków (1030  m.n.p.m.), na Butorowy Wierch (1160  m.n.p.m.) skąd będziemy zjeżdżać kolejką linową. Zanim dojdziemy do kolejki, cieszymy oczy widokami, możemy podziwiać, stale zbliżające się Tatry a do tego widać od wschodniej strony Pieniny Spiskie z najwyższym Żarem, Pieniny Właściwe z Trzema Koronami. W paśmie Gorczańskim widać Turbacz i Lubań pięknie też prezentuje się Kotelnica na zboczach której rozlokowana jest wieś Huba a tam mój dom i pokój w którym znajdę nocleg i wypoczynek po aktywnie spędzonym dniu. Poza moją wsią, widać oczywiście wiele innych miejscowości, tak znanych jak chociażby Nowy Targ czy najwyżej położona wieś w Polsce - Ząb.
Jak już wspomniałem, ja i koleżanka przewodniczka zjeżdżamy z Butorowego Wierchu, kolejką linową. Aby dostać się w sposób łatwy, przyjemny do Zakopanego możemy jeszcze skorzystać z   kolejki linowo gondolowej, Polana Szymoszkowa albo z kolejki szynowej na Gubałówce.

Dział: Blog

 

Wiosna-  czas rozpocząć sezon turystyczny. Na jedną z pierwszych wypraw wybrałem się z kol. przewodniczką nie daleko od domu, po niezwykle malowniczym szlaku w mało uczęszczanym przez turystów rejonie PieninSpiskich. Wybraliśmy odcinek szlaku czerwonego prowadzący od Dursztyna do Niedzicy przez Żar, Barwinkową Górę (703 m n.p.m),  Złatne ( 777 m n.p.m) i Cisówkę (635-720 m n.p.m ).
  Dursztyn to niewielka wieś spiska, położona na zachodnim skraju Pienin Spiskich, na wysokości 710-740 m n.p.m. Z Dursztynem związała swoje losy niezwykła osoba,
Mieczysława Faryniak nazywana Dursztyńską  Matką Teresą. Opiekowała się tymi, których inni omijali, m.in podczas II Wojny Światowej uratowała  żydowskie małżeństwo: Jana Rajca, lekarza z pobliskiego Frydmana, jego żonę Elżbietę i ich dwuletnie dziecko. Kobieta ukryła młode małżeństwo w swej chacie, a sama  przeniosła się do jaskini. Mieczysława Faryniak trafiła do opasłego „Leksykonu mistyki” Petera Dinzelbachera. Jej biografię znajdziemy pomiędzy notkami o świętej Faustynie,  Ojcu Pio i Ewagriuszu z Pontu.
Po wizycie w pustelni idziemy do centrum wsi. Obok kościoła odnajdujemy czerwony szlak, którym będziemy dalej podążać. Najpierw łagodnie przemierzamy Jurgowskie Hale, następnie dosyć strome podejście na górę Żar (góra, błędnie zapisana przez Austriackich kartografów, jako Branisko, a przez miejscowych nazywana Hombarkami).
Podchodząc możemy podziwiać najpierw Tatry Bielskie, Tatry Wysokie i Zachodnie,pózniej pokazuje się też Magura Spiska z Wiaternym Wierchem .
Kiedy docieramy na szczyt, musimy zrobić dłuższy postój i to nie dlatego, że jesteśmy zmęczeni (chociaż zadyszkę złapaliśmy ), ale chcemy nasycić oczy niezwykłą panoramą. Oczywiście widać stąd Hubę z naszym Gospodarstwem Karolina. Mieliśmy dobrą widoczność i można było zobaczyć Babią Górę (najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego), Gorce z Turbaczem i Lubaniem, u stóp mieliśmy Zalew Czorsztyński z wioskami rozlokowanymi wokół jeziora takimi jak Dębno Podhalańskie, Szlembarg , Huba, Maniowy, Mizerna, Kluszkowce i najbliżej nas widoczny Frydman.
Jestem przewodnikiem już od wielu lat, a  wcześniej też dużo wędrowałem po różnych pasmach górskich, ale nigdy nie zobojętniałem na piękno, niezmiennie zachwycają mnie takie widoki.A człowiek w górach nabiera też dystansu do wielu spraw.
Dalej nasz czerwony szlak przebiega po terenach zalesionych, tylko tu i ówdzie pokazuje się trochę szerszych krajobrazów, jest czas troszeczkę ochłonąć. Na przełęczy Przesła spotkamy szlak rowerowy i żółty pieszy, szlakiem rowerowym można dotrzeć do Falsztyna a żółtym do Łapsz Niżnych.
 Gdyby ktoś poszedł do Łapsz, to polecam zwiedzenie  niezwykłego kościoła. Świątynię ufundował Kokosz Berzeviczy około 1310 roku. Jest tu wiele ciekawostek historycznych i architektonicznych. Przykładowo, mimo, że konstrukcja kościoła jest typowo gotycka (nad prezbiterium – sześciopolowe żebrowane sklepienie), wystrój wnętrza ma charakter późnobarokowy. Z kolei lewy boczny ołtarz jest poświęcony bł. księdzu Józefowi Stankowi. Urodził się on w Łapszach Niżnych i był kapelanem jednego z oddziałów Powstania Warszawskiego. Po upadku powstania 23 września 1944 r. został zamordowany przez Niemców, zaś 13 czerwca 1999 r. ogłoszony beatyfikowanym przez papieża Jana Pawła II.
Idziemy dalej szlakiem czerwonym, za chwilę przechodzimy przez Barwinkową Górę (nazwa  szczytu pochodzi  od licznie występującego tu barwinka).
W okolicach Cisówki znów odsłaniają się wspaniałe widoki. Do panoramy  Gorców, Tatr, Zalewu Czorsztyńskiego, dołączyły jeszcze Pieniny Właściwe z Trzema Koronami na czele,  z naszej perspektywy pięknie prezentują się zamki: Królewski  "Wronin" w Czorsztynie i zamek "Dunajec" w Niedzicy.
 Zanim dojdziemy do Nadzamcza, odwiedzamy stary, prywatny cmentarz węgierskiej rodziny Salamonów – byłych właścicieli zamku, którzy panowali tu w latach 1843 – 1945. Spoczywają tu następujący członkowie rodziny: Andor (zm. w 1914r.), Geza (zm. w 1919r.), Ilona (zm. w 1964r.) i Istvan (zm. w 1974r.). Ilona z Salamonów podczas II Wojny Światowej pomagała Polakom, ukrywała zwiadowców AK,  przekazywała żywność potrzebującym. Cmentarz znajduje się u stóp wapiennej skały o nazwie Groby (604 m n.p.m.). Został założony przez Panią Ilonę w 1936 roku, która przeniosła tu groby swoich bliskich. Ona i jej syn zmarli na Węgrzech.
Nasza wycieczka dobiega końca, czas udać się na nocleg do domu. Najlepsze jest to, że będę mógł z okna pokoju zobaczyć wszystkie te szczyty, które właśnie przeszedłem.

Dział: Blog
niedziela, 16 marzec 2014 14:04

Wycieczka po Magurze Spiskiej

Magura Spiska - szlak do Wyżnych Drużbaków

     W tym roku łagodna zima nie  pozwala cieszyć się uprawianiem sportów zimowych. Możemy za to swobodnie organizować wycieczki górskie.
Jest połowa marca, pogoda słoneczna, więc wyruszamy na szlaki, drogi i bezdroża, poznawać nowe miejsca i chłonąć piękne widoki.
    Okolice naszej wsi Huba, położonej nad Zalewem Czorsztyńskim, bogate są w różnego rodzaju atrakcje, szlaki, zabytki, rezerwaty, parki narodowe, ale to widzimy na co dzień z okien naszego domu.
    Staramy się w miarę możliwości wyruszać w miejsca niezbyt oddalone od kwatery, z pięknymi widokami i ciekawą historią, a jednocześnie mało znane i mało rozpropagowane. Wszystkie te warunki spełnia nasza dzisiejsza wycieczka na pogranicze Polsko - Słowackie, dziś wędrujemy po Magurze Spiskiej.
   Jak, ja i dziewczyny, wyruszamy z domu do Stranian, skąd rozpoczniemy piesze przejście (niewczesnym rankiem około 10.00), po drodze w Kluszkowcach i Krośnicy, zabieramy zaprzyjaźnione przewodniczki (Krystynę i Teresę).
      Straniany to niewielka miejscowość położona w górnej części  doliny Lipnika, u podnóży  Kiczery. Potok Lipnik płynący dnem doliny, oddziela Pieniny, (Grupę Golicy i Małe Pieniny) od Magury Spiskiej. 
       Miejscowość założona została przez Łemków (w wiek XVI osiedlali się tu Wołosi) jako  przysiółek Wielkiego Lipnika. Pierwotnie nosiła nazwę Folwark, w początkowym bowiem okresie istnienia osady był w niej folwark należący do rodu Horváthów-Stansithów. Obecna nazwa Straniany została wprowadzona dopiero w 1948. Na początku XVIII w. miejscowość miała już 220 mieszkańców. Wedle spisu kościelnego z 1913   mieszkało tutaj 640 grekokatolików, 7 rzymskich katolików i 10 Żydów.
      Mieszkańcy  żyli tu głównie z pasterstwa,  a mężczyźni aż do II wojny światowej dorabiali wędrownym druciarstwem.  Tradycyjne sposoby uprawy roli zachowały się do naszych czasów, jeszcze do 2000 r zobaczyć można było krowy zaprzęgnięte do prac polowych i zwózki plonów.         Zabudowa zwarta typowa  dla Spiszu. Pośrodku miejscowości  stoi murowana cerkiew pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny. Wybudowana w 1857 w miejsce wcześniejszej, drewnianej. Wystrój dosyć nowoczesny, ale zachowany został pełny ikonostas.
      Samochód zostawiamy na Przełęczy Straniańskiej (Strananskie Sedlo 730 m.n.p.m), w tym miejscu szosę przecina szlak zielony, który prowadzi przez Wysokie Skałki i Wąwóz Homole do Jaworek w jedną stronę, a w drugą stronę poprzez wzniesienia Magury Spiskiej można dojść do Wyżnych Drużbaków ( Vyšné Ružbachy) i tam właśnie udaje się  cała nasza drużyna .
   Szlak wiedzie nas spokojnie, w większości  po odkrytych terenach na Horbalową (1010 m.n.p.m). Podziwiamy wspaniałe widoki, na Pieniny z Wierchliczką, Wysoką i Wysokimi Skałkami. Im wyżej tym więcej pasm górskich nam się pokazuje, między innymi odsłania się Beskid Sądecki z Radziejową i Gorce z Lubaniem. Poza pięknymi widokami, których się spodziewaliśmy, mamy też widoki dość nieoczekiwane, zobaczyliśmy bowiem na swej drodze żmiję zygzakowatą, która opalała się na wiosennym słoneczku i nic sobie nie robiła z naszej obecności, (spodziewałbym się ją spotkać w jakiś upalny weekend majowy, a nie w połowie marca).
     Mówiłem, że szlakiem zielonym można dojść do Wyżnych Drużbaków, można, ale my lubimy chodzić niestandardowo i opuszczamy na Polance szlak zielony, idziemy krótkim żółtym szlakiem łącznikowym( szlak dosyć mocno zalesiony więc widoki nie powalają )
   Szlak żółty łączy się Pod Groniem ze szlakiem Czerwonym (szlak czerwony rozpoczyna się w Czerwonym Klasztorze i przez Pieniny, Wielki Lipnik, Wiaterny Wierch, wiedzie do Podolińca). Szlak czerwony, dzięki temu, iż przeszły tędy nawałnice, które wyłamały większość drzew, przywitał nas pięknymi widokami, podziwiamy Lubowelską Kotlinę z zamkiem w Starej Lubowli, na wprost mamy Góry Lewockie z najwyższym szczytem Czarna Góra (Čierna hora  1289 m n.p.m.), widać też pięknie Tatry z Łomnicą (oochom i aachom nie było końca ).
Wędrujemy podziwiamy, rozmawiamy i nie wiedzieć kiedy dochodzimy już do wyciągów narciarskich i pierwszych zabudowań miejscowości.
    Wyżne Rużbachy, (słow. Vyšné Ružbachy, węg. Felsőzúgó, niem. Oberrauschenbach). Można też spotkać sie na Podhalu z nazwą Górne Drużbaki. Miejscowość uzdrowiskowa, znajdują się tu źródła wód mineralnych i kąpielisko termalne z basenami o  temperaturze ok. 33 °C. Atrakcją miejscowości jest rezerwat przyrody – największe na Słowacji jezioro trawertynowe -  Krater.
    Pierwszy raz mówi się  o miejscowości w roku 1288, kiedy  Sołtys Henryk z Podolínca założył Nižné  i Vyšné Ružbachy. Rozkwit miejscowosci zaczyna się w roku 1549 kiedy król Polski, Kazimierz, mianował hrabiego Sebastiana Lubomirskiego dziedzicznym burmistrzem zastawionych miast spiskich. Spowodowało to ożywienie budownictwa i życia społecznego. W roku 1595 powstał pierwszy budynek uzdrowiskowy z basenem, kuchnią, jadalnią i salą przeznaczoną do celów towarzyskich. Stanisław, syn Sebastiana, rozsławił uzdrowisko które stało się znanym ośrodkiem życia towarzyskiego polskiej i węgierskiej szlachty.
     W roku 1744, kiedy zmarł ostatni z  prostej linii rodu Lubomirskich, uzdrowisko często zmieniało właścicieli. Dopiero w roku 1825 właścicielem  został baron von Jony, który rozpoczął gruntowną przebudowę. Zbudował tu swój pałac, nowy budynek uzdrowiska i łaźnię lustrzaną.  Jego syn, Daniel Józef Jóny,  zarządzał uzdrowiskiem aż do roku 1865, kiedy uzdrowisko stanowiło przez krótki okres własność Keźmarskiego liceum. W roku 1882 uzdrowisko odkupił od liceum polski hrabia, Andrzej Zamoyski. W roku 1923 zlecił budowniczemu Oskarowi Zuberowi budowę naturalnego basenu termalnego, w tamtym okresie, największego na Słowacji.
     Po śmierci A. Zamoyskiego, w roku 1927 uzdrowisko otrzymał w spadku jego najmłodszy syn Jan z małżonką Izabelą de Bourbon, która była  bratanicą króla Hiszpanii. Sanatorium odwiedził przed II wojną światową sam król Hiszpanii i książę z Bourbon.
   Największymi atrakcjami poza najwiekszym jeziorkiem trawertynowym „Krater” są jeszcze trzy inne jeziorka, które  wypełnia woda lecznicza oraz piękne budynki takie jak:
           Stary dom uzdrowiskowy – parterowy budynek z przeszkloną werandą; przypuszczalnie jest to jedyny zachowany dom uzdrowiskowy z I połowy XVIII wieku; we wnetrzu urządzono 20 kabin, w których korzystano z kąpieli wannowych w wodzie z zawartością CO2, ze źródła Izabela.
           „Biały Dom” chyba najbardziej znany budynek, zawdzięcza swoją nazwę białej fasadzie wykonanej z trawertynu, (przez wiele lata pełnił funkcję siedziby dyrekcji uzdrowiska). Zbudowany został na trawertynowej skale przez właściciela miejscowości, Jana Kantego hr. Zamoyskiego, otwarty w 1931 roku, budowlę wzorowano była na jednym z pałaców w Monte Carlo. Pierwotnie jako „Casino” oferował  usługi  uzdrowiskowe,  noclegi, wyżywienie i zabawę dla gości uzdrowiskowych, pochodzących z wyższych sfer. Budynek zbudował inż. Jozef Kováč a zaprojektował architekt Kesselbauer z Lewoczy. Obecnie we wnętrzach mieści się kawiarnia jadalnia, centrum uzdrowiskowe i salon uzdrowiskowy. Odbywają się  imprezy towarzyskie, bale, bankiety, studniówki, rauty i wesela. 
          W uzdrowisku  leczy się:  choroby układu ruchowego,  zaburzenia psychiczne, choroby zawodowe, układu krążenia, onkologiczne, układu oddechowego i choroby kobiece. Leczniczo działa na pacjentów tutejszy  klimat. Uzdrowisko położone jest na skraju lasu iglastego, otoczone parkiem uzdrowiskowym urozmaiconym mnóstwem trawertynowych i  drewnianych rzeźb.
           Nasza piesza wycieczka ma się ku końcowi, jeszcze tylko pijemy leczniczą wodę i idziemy na przystanek, skąd autobusem dojeżdżamy do naszego samochodu pozostawionego na Straniańskiej Przełęczy.
           Jak widać trasa łatwa, atrakcyjna widokowo i łatwo dostępna, jeśli ktoś przyjeżdża na wypoczynek w Pieniny, do Szczawnicy, Czorsztyna czy do nas do Huby, warto wziąć pod uwagę takie trasy, gdzie ruch turystyczny jest o wiele mniejszy a trasy są świetnie oznakowane.

Zapraszam.

Zdjęcia: Koleżanka Teresa Styrczula - Dyrek oraz własne (Zbigniew Konopka) 
 

Dział: Blog
piątek, 07 marzec 2014 19:42

Szlak czerwony na Wietrzny Wierch

Wycieczka na Wietrzny Wierch

       Goście, przyjeżdżający do naszego Gospodarstwa Karolina w Hubie na wypoczynek i noclegi, mogą podziwiać z okien pokoi piękne widoki na Zalew Czorsztyński i kilka pasm górskich. Jest w pobliżu wiele szlaków i tras, którymi można wędrować. Większość szklaków w Pieninach, Gorcach czy Tatrach jest dobrze znana i opisana, ja chcę teraz przybliżyć okolice mniej znane turystom, a niezwykle atrakcyjne pod względem widokowym.
    Widać z naszego domu pasmo Magury Spiskiej, sąsiadujące z Pieninami i właśnie tam wybrałem się ostatnio z córkami i zaprzyjaźnionymi przewodniczkami na wycieczkę, aby wejść na Wietrzny Wierch (Veterny Vrch, 1111 m.n.p.m.).
  Wyruszyliśmy z domu bladym świtem, tuż przed 10, jechaliśmy samochodem przez przejście graniczne w Niedzicy, do oddalonej o kilka kilometrów, miejscowości Wielki Lipnik. Miejscowość obecnie zamieszkała jest głównie przez Łemków, którzy aż do II wojny światowej połączeni byli więzami rodzinnymi i gospodarczymi z Rusią Szlachtowską. Miejscowość posiada typową dla słowackiego Spiszu zwartą zabudowę. Ludność oprócz rolnictwa, zajmowała się kiedyś druciarstwem. Po zakończeniu prac polowych wyruszali na wędrówkę scalając pęknięte garnki. Docierali   czasem aż do
Rosji,  Niemiec i krajów nadbałtyckich. Dziś nadal jest to miejscowość rolnicza. Wielki Lipnik założono  na prawie niemieckim w 1330 r. przez ród Görgyów.  W czasie kolonizacji wołoskiej osadzili się w niej Wołosi. Z akt  wizytacji duszpasterskiej  z 1700 r. można się dowiedzieć, iż mieszkało tu: 330 dusz greckokatolickich, a dziesięcina pobierana była tylko w owsie, bowiem  żadne inne zboże tu nie rosło. Wieś jednak stale się rozwijała, w 1820 r. było już 206 domów, później liczba ludności wzrosła do tego stopnia, że zaczęło brakować pół uprawnych dla ich wyżywienia, epidemia cholery w 1831 r.  chwilowo zmniejszyła przyrost ludności. Z powodu przeludnienia pod koniec XIX wieku miała miejsce nasilona emigracja, głównie do USA. W 1913 r. miejscowość liczyła już 1150 Rusinów i 25 Żydów. W 1962 r. było tu, 230 domów i około 900 mieszkańców.
      Samochód zostawiliśmy na placu obok cerkwi, która jest głównym zabytkiem miejscowości,  jest to greckokatolicka cerkiew pod wezwaniem św. Michała z 1794 r.  barokowo-klasycystyczna świątynia z kopułą na wieży, jedną nawą i kolistym prezbiterium. Znajduje się w niej ikonostas z początków XX w., piękne polichromie i bogato zdobiony chór. Obok cerkwi wypływa  Źródło św. Andrzeja z wodą mineralną o podobnym składzie jak słynna kiedyś woda ze Śmierdzonki.
    Obok cerkwi przebiega szlak czerwony, którym można dojść
przez Przełęcz pod Tokarnią – Aksamitkę – Płaśnie do Czerwonego Klasztoru. (2.45 h, ↓ 3.15 h). W drugą stronę można dojść aż do Podolińca, ale my szliśmy tylko przez Ćertaż i Kvasnik na Wietrzny Wierch (Veterny vrch, 2.45 h).
  Na początku przechodziliśmy pomiędzy dwoma cmentarzami, droga łagodnie pięła się polanami coraz wyżej.  Piękny widok na Małe Pieniny z
Rabsztynem, Wysokim Wierchem i Wysoką  .
Pokazało się pasmo Beskidu Sądeckiego z Radziejową, coraz ciekawszy widok na Trzy Korony, które z tej perspektywy wyglądały tak inaczej, odświętnie. Wyłoniły się Gorce z Lubaniem i Turbaczem. Miedzy drzewami pojawiała się i skrzyła tafla Zalewu Czorsztyńskiego, a za zalewem bielił się szczyt Babiej Góry.
Im bliżej do szczytu tym więcej pasm górskich mogliśmy podziwiać i podziwiać...
   Kiedy dotarliśmy na szczyt zachwyceni widokami, okazało się, że choć trudno w to uwierzyć, ale jest jeszcze cudniej, panorama taka, że mówiąc fachowo, jak przystało na przewodnika, "głowę ukręca" .
Dzięki temu, że lasy wokół Wietrznego Wierchu powaliły nawałnice, mamy panoramę 360 stopni.
Na pierwszym planie Tatry z Łomnicą, podążając wzrokiem zgodnie ze wskazówkami zegara, widać Beskid Żywiecki z Babią Górą, Gorce z Turbaczem, Beskid Wyspowy z Mogielicą, Beskid Sądecki z Radziejową, Pieniny z Wysoką, dopatrzyliśmy się też Lackowej w Beskidzie Niskim. Panoramę zamykały nam szczyty Pasma Lubowelskiego (Ľubovnianska Vrchovina) i  Gór Lewockich (Levockich Virchov).
   Kiedy już nasyciliśmy oczy, trzeba było pomyśleć o powrocie. Do Wielkiego Lipnika można wrócić na trzy sposoby. Jeden to powrót tym samym szlakiem, drugi- można pójść drogą rowerową. Trzeci- można pójść dalej szlakiem czerwonym , jakieś 30 min. i pod Groniem odbić na lewo nieznakowaną drogą, która zaprowadzi nas na Polankę do szlaku zielonego, tymże szlakiem można dojść do Straniańskiej Przełęczy (Stranianske Sedlo) i szosą dojść do centrum Wielkiego Lipnika.
My oczywiście jak zwykle wybraliśmy czwartą drogę- schodziliśmy troszeczkę na przełaj, trochę stokówkami, a czasem szlakiem czerwonym.
   Tak niestety wszystko się kiedyś kończy, nasza wycieczka też, ale zanim wrócimy na nocleg do domu, trzeba jeszcze zakupić pamiątki. Moje córki tradycyjnie kupują w Słowacji: kofolę, lentilki i czekoladę studencką. Nie protestuję, bowiem ja też to lubię i w trosce o zdrowe zęby dziewczyn, podjadam ile można.
Zdjęcia po części moje, a kilka koleżanki Teresy Styrczuli- Dyrek.
 
 

Dział: Blog
wtorek, 11 luty 2014 20:31

Wycieczka na "Dzień Zakochanych" :-D

Wycieczka na "Dzień Zakochanych"

               14 luty to świetna okazja, aby odwiedzić spiską wieś Krempachy. Znajdziemy tu piękny kościół cmentarny
św. Walentego   z 1761r. z cennym gotyckim tryptykiem z 1516r.    Został wybudowany   na miejscu starego drewnianego kościoła, prawdopodobnie starszego od kościoła parafialnego. Sklepienie kolebkowe z lunetami podzielone jest na pola, wypełnione gipsowymi ornamentami. Ołtarz główny zdobi obraz przedstawiający świętych: Stanisława, Walentego i Mikołaja - tzw. święta rozmowa, 
    Kult św.Walentego – uzdrowiciela chorób wszelkich a szczególnie epilepsji i orędownika  spraw beznadziejnych (jak widać ma najlepsze predyspozycje aby być patronem zakochanych )   nadal trwa a nawet się rozwija.

 Pod imieniem Walentego kościół zna 16 świętych, a ponadto 3 święte Walentyny.  Aż trzech duchownych kościoła katolickiego o imieniu Walenty, którzy następnie zostali wyniesieni na ołtarze, może być uwzględnionych jako patronów walentynkowych obchodów.
 "Pierwszy to kapłan Walenty, męczennik rzymski, zgładzony około 269 r. podczas prześladowania chrześcijan, wznieconego za panowania cesarza Klaudiusza II Gota. Drugim jest Walenty z Terni, biskup, prezbiter rzymski sprowadzony do Rzymu i po długich męczarniach stracony w 306 r. Trzecia zasługująca na rozpatrzenie postać to Walenty żyjący w połowie V wieku, misjonarz Recji, biskup Pasawy" .

Ostatecznie przyjęto, że św. Walentym - patronem zakochanych był biskup z Terni, który zginął jako męczennik około roku 269 r. Terni (obecnie włoska Umbria) jest jedynym miejscem na świecie, gdzie 14 lutego ludzie są zwolnieni z pracy. W tym dniu także do włoskiego miasteczka przyjeżdżają młode pary, które w miejscowej katedrze przy grobie św. Walentego, ślubują sobie, że do końca roku wezmą ślub.

Według jednego z podań św. Walenty uleczył ze ślepoty córkę jednego ze sług cesarskich i doprowadził do nawrócenia całej jego rodziny. Cesarz wpadł w gniew i kazał zabić biskupa maczugami, a następnie ściąć. W miejscu, w którym został pochowany, papież Juliusz I w IV w. postanowił zbudować bazylikę. Kult świętego bardzo szybko rozszerzył się w całej chrześcijańskiej Europie. Legenda głosi, że św. Walenty pomagał też pisać ludziom listy miłosne i jako pierwszy pobłogosławił małżeństwo poganina i chrześcijanki.

 
Obyczaj obchodzenia dnia św. Walentego  datuje się co najmniej od 1476 r. i najlepiej przyjął się w krajach anglosaskich. Jego zdaniem na Wyspach Brytyjskich, oblewanych ciepłym Golfstromem, panowało ludowe wierzenie, że ptaki już w połowie lutego zaczynają kojarzyć się w pary, co szczególnie sprzyjało walentynkowym obyczajom.

 W Wielkiej Brytanii, dzień św. Walentego, po angielsku S'Valentine's Day - zdaniem Podgórskich - od dawna jest obchodzony w szczególny sposób. "Wedle starodawnego przekonania 14 lutego młodzi ludzie powinni wybrać sobie sympatię, lubego czy lubą, miłego czy miłą, przyjaciela albo przyjaciółkę, narzeczoną względnie narzeczonego, słowem kogoś serdecznie bliskiego. Tej osobie obieranej na cały rok, należało przesłać pozdrowienia i upominek"

Tradycję potwierdza William Szekspir, który w usta Ofelii wkłada słowa piosenki:

"Dzień dobry, dziś święty Walenty

Dopiero co świtać poczyna

Młodzieniec snem leży ujęty

A hoża doń puka dziewczyna.

Podskoczył kochanek, wdział szaty

Drzwi rozwarł przed swoją jedyną

I weszła dziewczyna do chaty

Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną" 
      Wracając do wsi Krempachy to trzeba dodać, że nazwa wsi pochodzi prawdopodobnie od
niem. Krummbach   co oznacza kręty potok, odnosi się to do Dursztyńskiego Potoku (dawniej Kręcina).
      Obecnie wieś ma zabudowę typową dla spiskich wsi.   wrzecionowaty  rynek   powstał z rozdwojenia osi głównej na dwie drogi zbiegające się na jego końcach. Przy rynku stoi kościół
parafialny św. Marcina,    a po obu stronach domy zwrócone szczytami do drogi oraz rzędy stodół okalające zabudowę w pewnej odległości od domów (głównie ze względów przeciwpożarowych).
        Proboszczem jest ks. Dariusz Ostrowski, którego pasją jest
fotografia i góry (jest przewodnikiem beskidzkim). Jest autorem pięknego albumu  " Znak Nadziei" wydanego przez Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy.  Album ukazuje piękno i majestat krzyża na polskiej ziemi. 
Przez Krempachy przebiega zielony szlak turystyczny z Nowej Białej do Dursztyna, w okolicy znajduje się rezerwat przyrody Przełom Białki pod Krempachami, gdzie można zobaczyć m.in. reliktową roślinność naskalną. Wapienne skałki w okolicy ciągną się od Kramnicy w przełomie Białki do Czerwonej Skały.
      Turysta odwiedzający te strony znajdzie poza szlakami i zabytkami, świetnie rozwiniętą bazę noclegową (gospodarstwa agroturystyczne, pensjonaty, kwatery prywatne, hotele) i gastronomiczną.
Zapraszam do Krempach, na Spisz, w Gorce i Pieniny o każdej porze roku
 Zdjęcia autorstwa Pana  Franciszka Pacygi oraz Teresy Styrczuli Dyrek
Więcej ciekawych zdjęć i informacji na temat Spisza i Podhala można znaleźć na stronie:
 http://krempachy.espisz.pl

Dział: Blog
poniedziałek, 23 wrzesień 2013 14:42

Grzybobranie w Gorcach

Piękna jesień, liście zaczynają się już przebarwiać.

Najlepiej widać to na stromych zboczach Pienin. Jesień to idealna pora na wycieczki w góry, jest jeszcze dosyć ciepło, szlaki turystyczne są ciche i spokojne, noclegi i pokoje w kwaterach są tańsze a wędrowanie po lasach może wzbogacić nas nie tylko duchowo ale możemy też uzupełnić naszą spiżarnię o pachnące grzyby, i jeżyny.

Podczas weekendu postanowiłem wraz z córką wyruszyć na Gorczańskie szlaki żeby przypomnieć sobie jako przewodnik, dawno nie przechodzone trasy, żeby nacieszyć oczy wspaniałymi widokami na Tatry, Pieniny, Beskid Sądecki i połyskujący w dolinie Zalew Czorsztyn.

Nie zawiedliśmy się, widoki były piękne,Grzybów obfitość a jeżyny pyszne.

Wędrowaliśmy tak sobie przez cały dzień i aż żal było wracać na nocleg do naszego agroturystycznego Gospodarstwa Karolina w Hubie na nocleg. Przypomnieliśmy sobie jednak, że z okien  pokoi w naszym domu mamy widoki równie piękne :-) a poza tym zawsze można znów wybrać się w góry na wycieczkę po nowe wspomnienia.  

Dział: Blog
środa, 12 czerwiec 2013 14:27

Szlak z Łącka do Tylmanowej

   Tym razem nasza rodzinka wyrusza na wycieczkę  z Gospodarstwa Karolina, leżącego w Gorcach nad Zalewem Czorsztyn, w Beskid Sadecki.
Postanowiliśmy przejść niezwykle malowniczą trasę z Łącka do Tylmanowej, szlakami żółtym i zielonym.
Wysiadamy z samochodu w centrum Łącka (miejscowość słynie z wielu sadów, ze Święta Kwitnącej Jabłoni i z Łąckiej Śliwowicy ).
Przechodzimy pośród sadów do przeprawy promowej na Dunajcu (darmowa).
Dalsza droga wiedzie dosyć stromo, zalesionym mocno szlakiem przez Zawodzie Łąckie i Łąckie Wyrobiska, mijamy urokliwą kapliczkę i szczyt Cebulówki (741 m.n.p.m.).
Zaczynają się nam pojawiać szersze widoki na Gorce i Beskid Wyspowy.
Szlak wiedzie dosyć wygodną drogą pośród pól, obok domków i gospodarstw, zdobywamy Okrąglicę Północną (767 m.n.p.m) i Okrąglicę Południową (785 m.n.p.m.).
Teraz poza Gorcami i Beskidem Wyspowym możemy podziwiać też Tatry, Góry Grybowskie i prawie całą Kotlinę Sądecką.
Maszerując dalej nasz szlak wiedzie nas przez Wojakówkę (834 m.n.p.m.) na szczyt Jaworzynki 936 (936 m.n.p.m.).
Jaworzynka to najwyższy szczyt na trasie naszej wycieczki, teraz będzie już z górki , kawałek dalej dochodzimy do miejsca gdzie spotykamy szlak zielony prowadzący do Tylmanowej ale zanim zaczniemy nim schodzić odwiedzamy jeszcze znajdującą się nieopodal, Kaplicę Papieską.
Szlak zielony jest dosyć łatwy jeśli chodzi o widoki to najlepsze mamy z punktu widokowego na Wymiarkach, największe wrażenie sprawia widok Pienin a zwłaszcza trzy Korony wyglądają z tej perspektywy całkiem inaczej niż zwykle.
Zanim dojdziemy do Tylmanowej, szlak przetnie nam potok Klepów (Ciemny), nasza wycieczka ma się już ku końcowi, jeszcze tylko most na Dunajcu i już jesteśmy pod kościołem w Tylmanowej skąd zabierze nas nasz samochód.
Kończy się moja rola rodzinnego przewodnika, jeszcze tylko zatrzymamy się w Krościenku na słynne lody z lodziarni u ,,Marysi" aby uczcić ten wspaniały dzień i już możemy wracać na swoją kwaterę, do domku gdzie czeka pokój jedzonko i nocleg.

Dział: Blog